Uciekłam do Edynburga aby napisać esej z angielskiego, ale póki co wynajduję wszystko i cokolwiek do roboty, byle tylko nie pisać wypracowania. Uniwersytet nie uniwersytet, nic się nie zmieniło od czasów szkolnych.
Z francuskiego mamy zwariowanego wykładowcę-Irlandczyka, który (wszyscy myślą) miał ambicje zostać komikiem ale mu nie wyszło, więc został komikiem-wykładowcą. Podczas wykładu na temat L'Ecole des Femmes Moliera, szybko oświadczył że bardzo dobrze wie że nikt jeszcze książki nie przeczytał (miał w tym świętą rację...) więc ściągnął kiloro uczniów na scenę i rozegrał nimi podstawową ideę fabuły, nie omieszkając zabawić się ich kosztem.
Polski wieczór filmowy udany, Seksmisja jest szatańska, choć cały czas słyszałam osła ze Shreka. A w zeszłym tygodniu ukradłam od Magdy duuuużo polskiej muzyki i nie mogę przestać słuchać Lubię Mówić Z Tobą, by Akurat.
Chciałam dziś kupić dynie ponieważ nigdy nie rzeźbiłam, ale wszędzie były wysprzedane. Jako alternatywa kupiłam więc pomarańczowe papryki.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment