Monday, 20 October 2008

Życie studenta

Trzy z pięciu pralek do naszej dyspozycji (za skromną opłatą ₤2,80) są zepsute. Na obiad była sucha wołowina. A ja przez trzy dni marzłam w pokoju, bo mi sprzątaczka bez poinformowania wyłączyła kaloryfer, a ja myśłałam że to uniwersytet oszczędza na ogrzewaniu.

W środę z okazji starzenia się o kolejny rok zapraszam znajomych do siebie do pokoju na wino. Aby starczyło wszystkim kupię sześć butelek wyjątkowo taniego ale i wyjątkowo wyjątkowego wina australijskiego, a aby nie wyglądać na alkoholiczkę, kupuję codziennie po dwie butelki. Z kolei w czwartek wieczorem Polish Society organizuje pokaz Seksmisjii której, aż się wstydzę, nigdy nie widziałam. A w piątek jadę do Edynburga na trzy dni do swojej drugiej połowy. W między czasie tłumaczę rosyjskie teksty i katuję się Great Expectations Dickens'a, co jakiś czas podjadając oliwki.

3 comments:

Anonymous said...

Codziennie kupujesz po dwie butelki? To dopiero alkoholizm! ;)

Oleńka said...

nie wiem czym się przejmuję, na pewno widzieli gorsze rzeczy... życie studenckie w szkocji. ;)

Magda said...

no prosze, nie widzialas Seksmisji? mam nadzieje, ze wybralas sie teraz na to spotkanie i zobaczyłaś! :)
Co do wina, też mam tak jak Ty. Jak muszę kupić więcej to robię to dzień po dniu :P I tanie wino jest dobre ;)